Ołowica

Do tej pory lekarze nie są zgodni, jaka dawka ołowiu jest groźna dla zdrowia. Na ogół określa się, że 35 mg tego metalu na 100 ml krwi może już wywołać zmiany funkcjonalne w centralnym systemie nerwowym, choć właśnie ta ilość uchodziła dotąd za nieszkodliwą. Szczególnie — powtórzmy — dzieci fatalnie reagują na zatrucia, nawet w niewielkich dawkach. Ale… reakcje bywają rozmaite. Indywidualna tolerancja też jest różna. Może-i poziom magnezu w organizmie oraz magnezu dostarczanego z zewnątrz razem z wodą i pożywieniem też odgrywa tu pewną rolę. Niemniej w końcu ołów i tak daje znać o sobie.

Oto przykłady z „własnego podwórka”. Na akumulatory z poznańskiej „Centry” czeka cała zmotoryzowana Polska. A jak akumulatory, to wiadomo — ołów. Opary topionego metalu łatwo przedostają się do powietrza. Ołów jest ciężki, więc jego pyły osiadają na wszystkim: na maszynach, na odzieży ochronnej, butelce z wodą mineralną, na rękach. Młyny do ołowiu, z którego powstaje specjalna pasta do wypełniania akumulatorowych płytek, są z założenia hermetyczne, a jednak czasem zdarzają się awarie. Wentylatory w halach też bez przerwy pracują. A jednak… mało kto chce pracować w „Centrze”. Wciąż brak tu ludzi, choć czas pracy wynosi tylko 6 godzin dziennie, a płace są wyjątkowo wysokie.

Kiedyś ołowica była co najwyżej chorobą emerytów, którzy przepracowali w „Centrze” 15—20 lat. Dlaczego? Otóż, zatrudnieni tu byli głównie chłoporobotnicy, którzy po pracy w fabryce wracali na wieś, gdzie ołowiu w powietrzu nie było.

Leave a reply

You may use these HTML tags and attributes: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>