W organizmie naszym znajdują się te same pierwiastki, z których zbudowany jest wszechświat. A więc i żelazo. Ale jest go bardzo mało (u dorosłego człowieka 3—5 g).
Zdawałoby się, że żelaza nie powinno nam nigdy brakować i to nie tylko dlatego, że tak mało go potrzebujemy, ale i dlatego, że właściwie znajduje się ono we wszystkim niemal, co jemy. Ponadto o żelazie mówi się, że „normalnie ma ruch jednokierunkowy, czyli nie tracimy go razem z potem i prawie nie wydalamy. W ciągu doby ubytki żelaza z moczem wynoszą zaledwie 0,02 do 0,8 mg.
Owszem, straty żalaza są dużo większe u kobiet w czasie men-struacji, bo dochodzą nawet do 80 mg, ale przeciętnie wynoszą 25 mg dziennie. W czasie całego okresu ciąży kobieta pozbywa się na rzecz płodu 0,5 g, a w czasie laktacji — 0,3 g. Dawniej, gdy wojny prowadzono białą bronią — twarzą w twarz — utraty krwi męskiej były o wiele częstsze.
Znaczenie wód zawierających żelazo — jako czynnik anty- anemiczny — stwierdzono empirycznie już za czasów starożytnych, choć ówcześnie nie znano pierwiastka Fe. Wody zdrojowe, żelazi- ste, nazywano więc marsowymi, bo najlepiej leczyły wojowników po upływie krwi w boju.
Ponadto tracimy żelazo — tak kobiety, jak mężczyźni — w czasie operacji, i zawsze, gdy jest znaczny upływ krwi. Kobiety chorują dużo częściej na niedobory żelaza. A dzieci też dość często mogą na to cierpieć, ale już zwykle z winy nie dość racjonalnego odżywiania.
Leave a reply