Podobnie jak witamina E selen jest antyoksydantem. Co nie oznacza, że składniki te mogą się całkowicie zastępować, lecz działają na pewno synergistycznie. Pełnią niezależne od siebie role, a jednak „wolą” współpracować, zastępując się wzajemnie w procesach biologicznych.
Gdyby selen tylko aktywizował witaminę E, już byłby niezastąpiony, niezbędny. Ale on ochrania ponadto kwasy nukleinowe przed uszkodzeniami, wzmaga naszą odporność i tym samym zabezpiecza przed licznymi chorobami.
Prof. dr Wilfrid E. Shute z Kanady jest od dawna uznawany za jeden z najwyższych autorytetów, gdy chodzi o witaminę E. Otóż twierdzi on (też od dawna), że odgrywa ona niezwykle ważną rolę w procesie utrzymania w zdrowiu serca i unikania chorób układu krążenia. A selen jest przecież niezbędnie potrzebny w pracy mięśnia sercowego i naczyń krwionośnych.
Meksykański lekarz dr Martin uzyskiwał niezwykle dobre wyniki, gdy chorych na angina pectoris (dusznicę bolesną) leczył selenem i witaminą E. Podobne doświadczenia mieli lekarze na Filipinach. Leczenie samą tylko witaminą E nie dawało tak dobrych wyników, jak w połączeniu z selenem.
W rejonach, gdzie mamy zbyt mało selenu, obserwuje się więcej chorób na tle krążeniowym niż łam, gdzie jest go w glebach i roślinach wystarczająco dużo. Ale jednocześnie na terenach, gdzie tego mikroelementu jest zbyt wiele, ludzie również cierpią na nadciśnienie, arteriosklerozę, złe krążenie itd. Już po objawach chorobowych można się zorientować, gdzie jest go zbyt mało lub występuje w nadmiarze.
Leave a reply