To zależy od tego, co się jada i jaki tryb życia się prowadzi. Wielu jeńców wojennych zostało uratowanych niacyną. Ci, którzy jej nie otrzymywali, a głodowali i żyli w strasznych warunkach — chorowali lub umierali. Ale kto mógł zażywać duże ilości witaminy B3 — był uratowany.
Ludzie, którzy prawie nie jadają cukru i słodyczy, a ich dieta jest bogata w błonnik, na ogół nie potrzebują uzupełniania witaminą B3, bo prawdopodobnie znajdują jej dość w codziennym pożywieniu. Ale kto lubi słodycze, kto pija alkohol, potrzebuje ok. 2—3 razy więcej tej witaminy, niż wynosi norma.
Gdyby ktoś zażywał np. po 100 mg niacyny dziennie, ten będzie zdumiony swoim wyglądem, gdyż skóra jest wówczas zaczerwieniona, a ponadto odczuwa się rodzaj „mrowienia”, jakby człowiek, „spalił się” na słońcu. Ale mija to po ok. 20 min. Dr Boyle tłumaczy ten fakt uwolnieniem się histaminy i heparyny w krążącej krwi, więc nie ma powodu do niepokoju. Takie „płonięcia” mogą się pojawiać regularnie, np. 4 razy w ciągu dnia, a potem znikają.
Lepszy od niacyny jest niacynamid, ponieważ nie powoduje obniżenia poziomu tłuszczów we krwi, a także nie daje objawów tego pieczenia skóry. Najlepiej pobierać witaminę B3 po jedzeniu, ale brana podczas posiłków jest równie skuteczna.
Leave a reply