Szwajcarię wyobrażamy sobie jako miejsce, gdzie jest wspaniałe świeże powietrze. Alpejskie wysokości, słońce i atmosfera czysta jak kryształ. Ale tak bywa tylko tam, gdzie nie mogą się w żaden sposób dostać samochody. Przy „hajłejach” jest inaczej, czyli — tak jak wszędzie na świecie, gdzie motoryzacja zatruwa środowisko.
Zaczęło się od tego, że lekarz rejonowy (jak byśmy to nazwali) dr Walter Blumer ), praktykujący w wiosce Netstal, zaniepokoił się, że przybywa mu coraz więcej pacjentów. Można ich było podzielić na dwie grupy: tych, którzy mieszkali blisko szosy i tych, którzy mieli domki daleko od niej.
Okazało się, że na 75 osób, które umarły na raka w okresie 12 lat, tylko 3 nie mieszkały przy szosie. Dr Blumer stwierdził, że mieszkańcy pobliża szosy stale niedomagali. Mieli bóle głowy, migreny, cierpieli na bezsenność, zmęczenie, a także na dolegliwości przewodu pokarmowego. Te objawy były u nich co najmniej 2 razy częstsze, niż u mieszkańców domów oddalonych od drogi. Przez tę drogę przejeżdżało dziennie ok. 5 tysięcy samochodów. Ci, którzy mieszkali blisko niej, zażywali 4 razy więcej przeróżnych lekarstw uspokajających, na sen, na ból głowy itp. niż mieszkańcy oddalonych okolic.
Wyniki swoich kilkuletnich badań, prób i eksperymentów dr Blumer przedstawił na Międzynarodowym Kongresie do spraw Wypadków Drogowych w Utrechcie (Holandia) w 1974 r. Otóż dowiódł, że przyczyną większości chorobowych objawów było zatrute powietrze i skażenia emisjami ołowiu, benzopirenu i in. spowodowane przez przejeżdżające samochody. Swoich pacjentów doktór leczył głównie odpowiednim odżywianiem: produktami bogatymi w wapń, witaminę C i zespół witamin B. Składniki te podawał też pacjentom w formie leków, np. wapń w postaci mączki kostnej lub pastylek dolomitowych (Ca + Mg).
Rezultaty były zaskakująco dodatnie. Niektórzy pacjenci poczuli się znakomicie, a najbardziej oporni na leczenie przestawali cierpieć na bezsenność, nerwowość, zmęczenie i słabe trawienie. Witamin z grupy B dr Blumer radził szukać w takich środkach spożywczych, jak wątroba i drożdże, a witaminy C — w surowych owocach i warzywach.
Przy okazji okazało się, że pacjenci, którzy odżywiali się i leczyli, jak im zalecił dr Blumer, przestawali łykać środki uspokajające, bez których dawniej nie mogli się obejść. Minęły nieustanne bóle głowy, ciągłe zmęczenia i znużenia, bezsenność, kłopoty z żołądkiem itp. niedomagania.
W tym wypadku wapń z magnezem pomógł usuwać z organizmu trujący ołów, a witaminy nie tylko mu w tym pomogły, ale wzmocniły cały ustrój.
Leave a reply