Sądzę, że analogię tę można wykorzystać do aktualnej oceny tzw. osiągnięć z zakresu nauk biologicznych i medycznych. Trudno oczekiwać, by doskonały nawet specjalista z jednej dziedziny znał dobrze zależności, jakie zachodzą między poszczególnymi ogniwami łańcucha troficznego całego ekosystemu, jakim jest gleba — roślina — zwierzę — człowiek.
Książka, którą rekomenduję, jest jedną z nielicznych prób nowoczesnego, korzystającego z wielu dziedzin wiedzy, podejścia do tych zjawisk, które można nazwać życiem na kuli ziemskiej. Olbrzymi trud i zaangażowanie biologów i lekarzy musi przynieść pożytek ludzkości poprzez właśnie interdyscyplinarne interpretowanie zjawisk, a miarą tego pożytku jest globalna ocena ich znaczenia dla całej populacji, dla której były przeznaczone. Prościej mówiąc — nie rezultaty w leczeniu jednostek są podstawowym kryterium oceny sporów naukowych, ale upowszechnianie masowego stosowania środków lub metod zapobiegania chorobom w stosunku do całych zbiorowości jest ostatecznym osądem, nawet jeśli „uczeni mają podzielone zdania”.
Jak w poprzednich wiekach zgrozą przejmowały wieści o zarazach („morowe powietrze”), tak w mniejszym może stopniu, ale również duży niepokój budzą w nas dziś tzw. choroby cywilizacyjne. Interdyscyplinarne spojrzenie na najbardziej niepokojącą z nich — proces nowotworowy nie brzmi w tej książce jak groźne „Memento”… Autorzy proponują profilaktyczne postępowanie — polegające przede wszystkim na odpowiednim odżywianiu się — które oddala wizję tej strasznej choroby.
Leave a reply